Japur jest (na szczescie) nieco mniejszy niz Delhi, choc wciaz w powietrzu unosza sie chmury pylu, a na jezdniach mozna zobaczyc wszystkie rodzaje pojazdow, plus slonie i wielblady. Jaipur nazywany jest rozowym miastem, bo glownymi atrakcjami miasta sa Hawa Mahal i Palac Maharadzow, ktore zbudowane sa z czerwonego kamienia. Hawa Mahal zostal stoworzny specjalnie dla kilkuset kobiet Maharady, aby mogly one podgladac miasto z setek malych okienek. W samym centrum stoi wiele wspalanialych budynkow, ktore sa jednak potwornie zdewastowane - zniszczone przez slonce i zaniedbanie. Ciezko dojrzec dawna potege miasta. Nedza w miastach szczegolnie razi, zwlaszcza w swietle dnia. Wieczorem wszystko wydaje sie mniej brudne, mniej biedne.
Bardzo niedaleko Jaipuru lezy tzw. Swiatynia Malp. Dojechalismy tam juz prawie o zmroku i chociaz wszystkiego nie udalo sie zobaczyc, trudno bylo nie zauwazyc (i nie usluszec) dziesiatek malp skaczacych po ruinach starj swiatyni. W nienaruszonych jej czesciach mieszka tylko paru braminow no i oczywiscie malpy. Kto czytal "Ksiege Dzungli" zna legendy o zaginionych w indyjskich dzunglach miastach. Swiatynia Malp wygladala jak jedno z nich.
Powoli, ale jednak, przyzwyczailismy sie juz do halasu, niestannego dzwieku klaksonow, ktorych tutejsi kierowcy uzywaja NON-STOP (za to w ogole nie klna;), a nawet do "dziwnych" zapachow i pylu. Jutro Taj Mahal, a potem znow hinduistycznie - Varanasi i Khajuraho.